Zabij to i wyjedź z tego miasta Mariusza Wilczyńskiego obejrzałam, gdy ten film był już w aureoli sławy. Premierę światową miał w lutym 2020 r. podczas Berlinare. Potem był pokazywany na międzynarodowych festiwalach animacji w Ottawie, gdzie dostał główną nagrodę i w Annency we Francji, skąd wyjechał z wyróżnieniem. W Polsce zrobiło się o nim głośno na dobrą sprawę dopiero w grudniu ub.r., gdy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – jako pierwsza w historii tego festiwalu animacja – zdobył Złote Lwy dla najlepszego filmu. Gdy piszę te słowa pod koniec lutego 2021, walczy o nominację do Oscara.
W mediach mówi się o Zabij to… w samych superlatywach. Podkreśla się, że Wilczyński rysował go 14 lat; że ścieżkę dźwiękową wypełnia muzyka Tadeusza Nalepy (ważnej osoby w życiu Wilczyńskiego); że postaciom z animacji głosów użyczyli: Gustaw Holoubek, Andrzej Wajda, Daniel Olbrychski, Krystyna Janda, Barbara Krafftówna, Anna Dymna, Irena Kwiatkowska, Marek Kondrat, Andrzej Chyra, Małgorzata Kożuchowska, Magdalena Cielecka. Na ulotce zapowiadającej film tę plejadę poprzedza doprecyzowujące „m.in.”. O ile dobrze rozpoznałam, był w tym gronie również zmarły niedawno Krzysztof Kowalewski.
Projekcję poprzedza słowo do widzów Mariusza Wilczyńskiego, który ciekawie opowiada o pracy nad Zabij to… i trochę o sobie. Mówi o swojej rodzinnej Łodzi, którą kocha i zilustrował w filmie, tak ją zapamiętał z dzieciństwa i okresu dorastania. Wypowiedź została sfilmowana w słonecznym świetle, jakby w kontraście do tej animacji, w której dominują przygnębiające szarości i ciemne niebieskości.
Ten bardzo osobisty film opowiada o uczuciach i dlatego jest wszędzie rozumiany. Nie dziwi mnie dobre przyjęcie zagranicznej publiczności, która o Polsce z lat 70. i 80. XX wieku nie ma bladego pojęcia. Peerelowska rzeczywistość, w której osadzona jest akcja, to tylko tło, które w moim odbiorze odgrywa drugorzędną rolę. Sytuacje ukazane w Zabij to… wydarzały się i wydarzają w każdym entourage’u i w każdym czasie. Natomiast zaskoczeniem może być sposób narracji. Ukazując, na przykład miłość matki do syna, Wilczyński (odwołując się do relacji z własną matką) akcentuje brak umiejętności okazywania uczuć przez syna i jego hierarchię wartości dającą pierwszeństwo sprawom ważnym doraźnie, odsuwającym na święty nigdy rzeczy najważniejsze w życiu. Wilczyński dotyka też miłości do zwierząt i stosunku do wszelkich istot żywych, a robi to ukazując okrucieństwa, jakich dopuszcza się człowiek. Historia obejścia się z pewnym psem, opowiadana głosem Andrzeja Wajdy, jeży włosy na głowie. Należę do osób, którym takie opowieści zapadają w pamięć i dręczą przez całe życie, przypominając się na wieść o podobnych zajściach. Tym, którzy też to mają, radzę nie słuchać tej historii.
Przez cały film przewija się temat utraty i śmierci. Mądrze o śmierci mówi Gustaw Holoubek, jak przypuszczam, również we własnym imieniu, nie tylko postaci, której użyczył głosu.
We wspomnianym słowie do widzów, Wilczyński konkluduje, że Zabij to i wyjedź z tego miasta jest o tym jacy byliśmy, jacy nie jesteśmy i jakimi bardzo chcielibyśmy być. Dla niektórych może to stać się życiową lekcją, a dla wielu – tylko smutną konstatacją. Zaniechanych zachowań wobec bliskich osób najczęściej już nie można odrobić.
Mariusz Wilczyński Zabij to… – wystawa w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki
Szalone Dni Muzyki 2022 – Yaroslav Shemet i Mariusz Wilczyński