Z ręką na gardle Piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk. Teatr Współczesny w Warszawie, Scena w Baraku. Premiera 14 stycznia 2023.
Tytuł tylko nielicznym może się kojarzyć z Ewą Demarczyk. W dodatku jest na bakier z popularnym frazeologizmem. To jednak nie pomyłka! Z ręką (a nie: z nożem) na gardle nosi tytuł piosenka – Uwaga! Uwaga! – ze słowami Jerzego Skolimowskiego i muzyką Krzysztofa Komedy, którą w ścieżce dźwiękowej filmu Skolimowskiego Bariera z 1966 r. śpiewa 25-letnia Ewa Demarczyk, będąca już wtedy gwiazdą, w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa, krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami.
Inspiracją do zrealizowania spektaklu teatralnego z piosenkami z repertuaru Ewy Demarczyk w wykonaniu (to ważne!) narybku aktorskiego, była przede wszystkim postać tej niedościgłej interpretatorki poezji śpiewanej. Ale był też i inny powód. Anna Sroka-Hryń – spirytus movens tego przedsięwzięcia (aktorka, piosenkarka, reżyser, pedagog w warszawskiej Akademii Teatralnej) kierowała się potrzebą zainteresowania swoich wychowanków najwyższej próby poezją, nierozerwalnie już związaną z muzyką Zygmunta Koniecznego i Andrzeja Zaryckiego – filarów Piwnicy pod Baranami. Okazuje się, że wyrosły pokolenia, które nie znają ani tej poezji, ani skomponowanej do niej muzyki, ani nawet nie za bardzo wiedzą, jaka była Ewa Demarczyk.
Ale chyba nie można ich za to winić… Wykonawcy przedstawienia Z ręką na gardle to tzw. pokolenie Z – ludzie urodzeni po 1995 roku. A Ewa Demarczyk już od końca lat. 80. występowała sporadycznie. Ostatni recital dała w 1999 r. (było to w Teatrze Wielkim w Poznaniu). W minionych dwóch ostatnich dekadach, z własnej woli, usunęła się z życia publicznego. Przypomniała o sobie, paradoksalnie, dopiero swoją śmiercią 14 sierpnia 2020 r. W latach 2000. nagrania jej występów czasem pojawiały się na antenach telewizyjnych i radiowych. Najczęściej były to bodaj Wiersze wojenne Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (to te z przejmującą frazą Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne…) nadawane w związku z kolejnymi rocznicami wybuchu Powstania Warszawskiego.
W przedstawieniu Z ręką na gardle siedmioro aktorów przedstawia, bo chyba tak trzeba o tym mówić, 13 piosenek. Gwoli ścisłości, dwóch z nich Demarczyk nie śpiewała. Są to Konie apokalipsy ze słowami Wiesława Dymnego, które wielu z nas ma w pamięci w wykonaniu Jacka Wójcickiego (wcześniej w Piwnicy śpiewał je Tadeusz Kwinta) oraz pieśń Przychodzimy, odchodzimy ze słowami Janusza Jęczmyka, która stała się hymnem piwnicznym, śpiewanym przez cały zespół biorący udział w danym wieczorze kabaretowym (jej pierwszym wykonawcą był Mirosław „Miki” Obłoński). Pozostałe utwory w przedstawieniu Współczesnego to: tytułowe Z ręką na gardle (sł. Jerzy Skolimowski; mało kto wie, że zanim został reżyserem, zadebiutował jako poeta i dramaturg), Panna śnieżna (sł. Andriej Biełyj), Tomaszów (sł. Julian Tuwim), Canción de las voces serenas (sł. Torres Boder), Grand Valse Brillante (sł. J. Tuwim), Karuzela z madonnami, (sł. Miron Białoszewski), Jaki śmieszny, (sł. Wincenty Faber), Näche des Geliebten, (sł. J.W. Goethe), Skrzypek Hercowicz, (sł. Osip Mandelsztam), Czarne anioły, (sł. W. Dymny), Na moście w Avignon (sł. K.K. Baczyński).
Kompozytorem muzyki do siedmiu wierszy jest Zygmunt Konieczny, do pięciu Andrzej Zarycki, do jednego wspomniany na wstępie Krzysztof Komeda. Gra na żywo zespół w składzie: Jakub Lubowicz – fortepian i kierownictwo muzyczne (na zmianę z Jackiem Kitą), Marcin Murawski/Piotr Filipowicz – kontrabas, Jakub Szydło – instrumenty perkusyjne.
Z ręką na gardle nie jest jednak koncertem poezji śpiewanej. Wszystkie utwory mają dynamiczną choreografię, którą stworzyła Ewelina Adamska-Porczyk. W moim odbiorze, ruch sceniczny w tym spektaklu jest bliski teatru tańca i odgrywa w przekazywaniu emocji zawartych w tekstach nie mniej ważną rolę niż śpiew. Podczas każdego numeru na scenie znajduje się cała siódemka, choć tylko parę piosenek wykonują wszyscy razem. Przeważnie śpiewają solo lub w duetach. Można powiedzieć, że jest to w kontrze do interpretacji Ewy Demarczyk, która stojąc na scenie prawie nieruchomo grała wyłącznie twarzą. Ale jak potwierdzi każdy, kto pamięta jej występy, był w tym tak silny ładunek emocji, że każdy wiersz stawał się monodramem.
Słyszałam opinię innego recenzenta, który ironizując nt. warstwy wizualnej Z ręką na gardle zacytował zdanie z piosenki śpiewanej przez Franka Kimono (postaci pastiszowej wykreowanej przez Piotra Fronczewskiego): „Damy pod muzykę zrobią gimnastykę”. W odczuciu tego krytyka, „naddatek choreograficzny”, choć świetnie wykonany, dominuje nad tekstem. Natomiast w moich oczach balans został zachowany. Uważam, że to właśnie udany pomysł na interpretację tych tekstów, która z założenia musiała być inna. Demarczyk była jedyna w swoim rodzaju.
Premiera Z ręką na gardle odbyła się tuż przed 82. rocznicą urodzin Ewy Demarczyk. Siódmy z kolei spektakl, który widziałam, był wyjątkowy z racji obecności na widowni Zygmunta Koniecznego. Wśród publiczności przeważały starsze generacje, ale wydaje mi się, że młodzi i urodziwi wykonawcy, emanujący witalnością, przyciągną do Teatru Współczesnego swoich rówieśników. I piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk zyskają nowe życie.