Sławomir Mrożek Tango Teatr Polski w Warszawie. Reżyseria Wawrzyniec Kostrzewski. Premiera 29 stycznia 2023
Światowa prapremiera Tanga Mrożka odbyła się w 1965 r. w Belgradzie. Polska – tego samego roku w Bydgoszczy. Jeszcze w tym samym roku Tango wystawiły Teatr Współczesny w Warszawie w reż. Erwina Axera i Teatr Stary w Krakowie w reż. Jerzego Jarockiego. Oba przedstawienia odniosły olbrzymi sukces. Krakowskie, z 26-letnim Janem Nowickim w roli Artura, gościnnie pokazano w Kolonii, gdzie też zostało bardzo dobrze przyjęte. Na marginesie, był to pierwszy w Peerelu wyjazd polskiego teatru na Zachód.
Wkrótce Tango zaczęły wystawiać teatry zagraniczne po obu stronach żelaznej kurtyny. Sięgały po nie teatry w Ameryce Południowej i Australii. W 1990 r. wystawił je po raz pierwszy Teatr Polski w Warszawie. Wszędzie widzowie dostrzegali odniesienia do sytuacji znanych z własnego życia. O uniwersalności tej sztuki świadczy także to, że do dziś powraca na afisz. I niezmiennie, niezależnie od czasu i miejsca, słowa padające ze sceny są aktualne.
To wszystko jest w jego inscenizacji Tanga. Przebija samo przez się z genialnie napisanego tekstu Mrożka; z błyskotliwych sformułowań, z pozornie zabawnych dialogów, które po zastanowieniu się wywołują gęsią skórkę.
Niestety, gra aktorów w tym przedstawieniu, w moim odbiorze, bardziej przeszkadza niż pomaga w odbiorze tekstu. Aktorzy jakby zapomnieli o intonacji, w ogóle nie niuansują znaczeń słów i napięcia scen. Wypowiadają swoje kwestie nienaturalnie głośno, niemal krzycząc; przoduje w tym Anna Cieślak grająca Alę. (Tak było na premierze, może to się zmieni). Z kolei Halina Łabonarska, bardzo dobra przecież aktorka, jest mało przekonująca w roli Babci. Nie pasuje do tej postaci ani swoją do pozazdroszczenia sylwetką modelki, ani (na przekór metryce) ruchami młodej kobiety, ani mocnym znamionującym witalność tembrem głosu. Możliwe, że ta babcia taka ma być w koncepcji Kostrzewskiego, o czym może świadczyć jej kostium, niemający nic wspólnego z wizerunkiem tradycyjnie przedstawianych w teatrze kobiet w podeszłym wieku.
Kostiumy i ascetyczną scenografię, dobrze dobraną do teatru Mrożka, zaprojektowała Anna Adamek.
Sama nie zwróciłabym na to uwagi, ale w zasadzie zgadzam się z odczuciem znajomego widza, który niejedno Tango widział, że aktorzy grający Artura i Edka – przedstawicieli zupełnie innych światów – powinni różnić się wyglądem. W tym spektaklu Artur i Edek mają zbliżony typ urody. Są podobnie ostrzyżeni i prawie tak samo ubrani. Ale może reżyserowi właśnie o to chodziło, żeby to podobieństwo nabrało znaczenia, pozostawiając dowolną interpretację widzowi…
W wypadku sztuk wielokrotnie wystawianych, kolejne inscenizacje porównuje się z tą, która wywarła na nas najsilniejsze wrażenie. Zaryzykuję stwierdzenie, że każde pokolenie ma swoje Tango. Dla mnie punktem odniesienia jest Tango wyreżyserowane w 1997 r. przez Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie; z młodziutkim Piotrem Adamczykiem w roli Artura i nieco starszą od niego Ewą Gawryluk w roli Ali. W pozostałych rolach wystąpiły gwiazdy Współczesnego: Zbigniew Zapasiewicz i Marta Lipińska jako Stomil i Eleonora, rodzice Artura, Danuta Szaflarska, w roku premiery 82-letnia, jako Babcia Eugenia, Wiesław Michnikowski jako Wuj Eugeniusz, Krzysztof Kowalewski jako Edek. O tym, że był to koncert gry aktorskiej chyba nie trzeba nikogo zapewniać.
W obsadzie omawianego przedstawienia, poza Haliną Łabonarską i Jerzym Schejbalem, nie ma aktorów o znanych powszechnie nazwiskach. W takich przypadkach na pierwszy plan wysuwa się inscenizacja. I z takim spektaklem mamy teraz do czynienia w Teatrze Polskim.
Premiera Tanga w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego zainaugurowała serię wydarzeń szykowanych z okazji przypadających w 2023 r. 110. rocznicy otwarcia Teatru Polskiego w Warszawie i 10. rocznicy śmierci Sławomira Mrożka.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że stołeczny Teatr Polski, wystawiając między rokiem 1981 a 1990 sześć sztuk tego Autora, zyskał miano „Domu Mrożka”. Było to za dyrekcji Kazimierza Dejmka.