Konklawe – recenzja

Konklawe – recenzja

Konklawe, reżyseria Edward Berger
Scenariusz na podstawie powieści Roberta Harrisa pod tym samym tytułem – Peter Straughan
W rolach głównych: Ralph Fiennes, Stanley Tucci, Isabella Rossellini, John Lithgow, Sergio Castellitto, Lucian Msamati, Carlos Diehz

Kadr z filmu Konklawe. Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films

Konklawe. Fot. Antonello/Materiał prasowy Monolith Films

Inspiracją dla Roberta Harrisa do napisania powieści, która stała się podstawą scenariusza, była telewizyjna relacja z konklawe w 2013 roku, podczas którego wybrano obecnego papieża Franciszka. Harrisowi (nie tylko powieściopisarzowi i autorowi bestsellerów, ale także dziennikarzowi i komentatorowi politycznemu) twarze kardynałów przypominały bardziej polityków niż duchownych. Pod wpływem tego wrażenia napisał powieść będącą «House of Card» w Watykanie.

Scenarzysta filmu Konklawe, Peter Straughan, okazał się godny talentu Harrisa i stworzył świetny scenariusz, który został zresztą nagrodzony Oscarem dla najlepszego scenariusza adaptowanego.

Niezależnie od przesłania filmu, reżyserowi zależało również na ukazaniu jak największej liczby szczegółów proceduralnych i wszelkich innych, dziejących się za zamkniętymi drzwiami, za którymi odbywa się konklawe. Edward Berger zapewnia, że ekipie filmowej „udało się dotrzeć tak blisko do prawdy, jak tylko było to możliwe”.

Już samo to, co wyżej wymieniłam, mogłoby wystarczyć na zachętę do obejrzenia tego filmu. Walorów jest więcej. Wartka akcja, tajemnice rozpalające ciekawość widza, zaskakujące zwroty akcji. I wyśmienite aktorstwo, o czym szerzej dalej.

Akcja zaczyna się tuż po śmierci poprzedniego papieża. Do Watykanu zjeżdżają się kardynałowie z całego świata. Głównym bohaterem jest kardynał, którego umierający papież wyznaczył na czuwającego nad uczciwym przebiegiem konklawe, co szybko okazuje się bardzo trudnym zadaniem. Spośród kardynałów wyłaniają się wrogie sobie frakcje, w trakcie kolejnych głosowań wciąż nie ma wymaganej większości. A co najgorsze, wychodzą na jaw tajemnice kompromitujące głównych kandydatów. Koordynujący elekcję staje przed dylematem prawnym i moralnym: zachować zgodnie z obowiązującą normą postępowania bezstronność, a tym samym z pełną świadomością pozwolić na wybór osoby niegodnej głowy Kościoła katolickiego; czy wbrew zasadom zaangażować się po jednej ze stron, a w konsekwencji doprowadzić do wyboru człowieka, który na tę godność w pełni zasługuje.

Ralph Fiennes i Stanley Tucci w scenie z filmu Konklawe. Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films

 

Twórcy filmu bynajmniej nie dyskredytują Kościoła katolickiego. Akcent położony jest na aspekt etyczny, przede wszystkich w odniesieniu do człowieka, a dopiero w drugiej kolejności do przedstawicieli tej czy innej społeczności, w tym wypadku duchowieństwa. Tak to odbieram. Truizmem jest, ale przypomnę, że osoby duchowne od najniższego do najwyższego stopnia w hierarchii nie przestają być ludźmi. Są tacy, jak rodziny, w których się wychowywali i środowiska, z których pochodzą. Są wśród nich ludzie szlachetni, nieskazitelnie uczciwi, jak główny bohater Konklawe, ale nie brak też wśród nich karierowiczów, żądnych władzy, mających na względzie przede wszystkim własne korzyści. I to Edward Berger doskonale uchwycił. Dowodem na czystość intencji twórców filmu, jest jego głęboko humanistyczne zakończenie.

Konklawe – Ralph Fiennes. Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films

Ralph Fiennes – kardynał Thomas Lawrence
Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films
Konklawe – Isabella Rossellini. Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films

Isabella Rossellini – siostra Agnes
Fot. Antonello/materiał prasowy Monolith Films

Ogromną siłę oddziaływania Konklawe zawdzięcza aktorom. Przede wszystkim Ralphowi Fiennesowi grającemu główną rolę. Fiennes otrzymał za nią nominację do Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego. Jak wiemy, członkowie Academy Award przyznali Oscara w tej kategorii Adrienowi Brody’emu. W mojej ocenie, Brody w Brutaliście zagrał bardzo dobrze, a Fiennes w Konklawe stworzył wybitną kreację. Nie muszę chyba już dodawać, na kogo ja oddałabym głos.
W prawie całkowicie męskiej obsadzie, która nie mogła być inna w patriarchalnej strukturze Kościoła katolickiego, jest jedna rola kobieca – siostra Agnes zarządzająca hotelem, w którym mieszkają wszyscy uczestnicy konklawe. W tej roli wspaniała Isabella Rossellini. W pierwszej scenie z jej udziałem, Rossellini nie wypowiada ani jednego słowa. Chodzi tylko po wielkiej sali i sprawdza nakrycia na stołach, przy których zasiądą do posiłku kardynałowie. A cały ekran jest jej! To już jest siła osobowości. Dalej nie ma zbyt wiele do zagrania, a jednak zapamiętuje się ją. Zresztą wszyscy pozostali aktorzy wcielający się w kardynałów, odgrywających kluczowe role w tym dramacie, stworzyli wyraziste postacie.
To znakomity film. Z pełnym przekonaniem go polecam.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl