Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej – recenzja

Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej – recenzja

Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej w reżyserii Michała Znanieckiego jest siódmą operą Mozartowską wystawioną pod dyrekcją Alicji Węgorzewskiej. Po objęciu przez nią kierownictwa tej sceny w październiku 2016 r., w każdym sezonie była co najmniej jedna premiera. Obecnie w repertuarze WOK są wszystkie najważniejsze opery Mozarta. Don Giovanni dopełnił triadę arcydzieł do librett Lorenza da Ponte. Na afiszu są także: Czarodziejski flet, Uprowadzenie z seraju, Łaskawość TytusaIdomeneo król Krety.

Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej. Aleksandra Borkiewicz – Zerlina, Artur Janda – Don Giovanni. Fot. J. Budzyński

Aleksandra Borkiewicz – Zerlina, Artur Janda – Don Giovanni. Fot. Jarosław Budzyński
To nie pierwszy Don Giovanni w interpretacji Znanieckiego. Reżyserował go m.in. we włoskim Bari i w Operze Krakowskiej. W Krakowie w tytułowej roli wystąpił Mariusz Kwiecień.
Znaniecki podkreśla, że realizując ponownie ten sam tytuł stara się zapomnieć o tym zrobił poprzednio i odkryć dzieło na nowo. Zastrzega się, że nie powtarza sprawdzonych gagów. Za każdym razem wymyśla nowe.
Ci, którzy znają go bliżej, wiedzą, że inspiracji szuka w lekturach, malarstwie i filmach. W Bari pokazał zapamiętany z jakiegoś albumu obraz, ponieważ pasował jak ulał do jego koncepcji. W Krakowie oparł swoją interpretację na 8 ½ Federica Felliniego, dostrzegł bowiem duchowe podobieństwo między Don Giovannim, a postacią graną przez Marcella Mastroianniego.

W Warszawskiej Operze Kameralnej pierwszy akt umieścił w starożytnej łaźni rzymskiej, gdzie seks był na porządku dziennym. Rafał Olbiński, współtwórca scenografii, zdradza w „WOK Magazine”, że natchnieniem dla obu panów były filmy Satyricon Felliniego i Kaligula Tinto Brassa. Ten drugi sfinansował (czytaj: miał wpływ na jego kształt) Bob Guccione – wydawca amerykańskiego magazynu erotycznego dla mężczyzn.
Rekwizyty i kostiumy (śpiewaków ubrał Znaniecki) mogą budzić także skojarzenia ze współczesnym gabinetem odnowy biologicznej albo aquaparkiem. Jednym słowem, szok. Jednak w miarę trwania spektaklu (w moim przypadku przynajmniej tak było) oszołomienie szybko mija. Zaczęłam kupować te szalone pomysły i odlotowe kostiumy. A po przedstawieniu wychodziłam z podziwem.

W odróżnieniu od inscenizacji krakowskiej, łamiącej stereotypowe postrzeganie Don Giovanniego jako uwodziciela, na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej roi się od kobiet kusicielek. A ich wdzięki nie są Don Giovanniemu obojętne. W projekcjach autorstwa Rafała Olbińskiego buzują emocje i podświadomość tytułowego bohatera.
Pierwszy akt w tej koncepcji to młodość, witalność, wiara, że wszystko jest możliwe. Drugi ukazuje kres życia; to, co się może stać – i często staje – z pięknymi planami i marzeniami. Nie jest to duże odstępstwo od oryginału. U Mozarta i da Ponte historia Don Giovanniego jest również zaprawiona goryczą, a przesłanie podobne.

Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej. W roli tytułowej Artur Janda. Fot. J. Budzyński

Scena z I aktu. Fot. Jarosław Budzyński
Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej. Artur Janda – Don Giovanni, Adam Zaremba – Leporello. Fot. J. Budzyński

Scena z II aktu. Fot. Jarosław Budzyński
W tytułowej roli występują na zmianę Artur Janda i Łukasz Klimczak. Wybrałam przedstawienie z udziałem Artura Jandy.  Nie miałam wątpliwości, że ten czołowy polski baryton przyłoży się do tej partii i słuchanie go będzie przyjemnością. To, co zaprezentował wokalnie, znacznie przerosło moje oczekiwania. Don Giovanni w jego wykonaniu zasługuje na miano kreacji. Jeśli zaś chodzi o aktorstwo, myślę, że dokładnie zrealizował wizję reżysera. Podobał mi się też Adam Zaremba w roli Leporella. Widziałam tego śpiewaka po raz pierwszy na scenie. Bardzo ładny głos! Z pań brylowała Natalia Rubiś, która śpiewa partię Donny Elwiry.
W pozostałych rolach w przedstawieniu, które oglądałam wystąpili: Gabriela Gołaszewska – Donna Anna, Jarosław Bielecki – Don Ottavio, Aleksandra Borkiewicz – Zerlina, Dawid Dubec – Masetto, Grzegorz Szostak – Komandor. Obsadę dopełniają tancerki.
Solistów, Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej i Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej perfekcyjnie poprowadził Tadeusz Kozłowski. To była uczta muzyczna.

Don Giovanni w Warszawskiej Operze Kameralnej, reż. Michał Znaniecki. Fot. J. Budzyński

Warszawska Opera Kameralna, Wolfgang A. Mozart Don Giovanni. Premiera 29 maja 2021 podczas 30. Festiwalu Mozartowskiego. Fot. J. Budzyński

 

Michał Znaniecki znany jest z tego, że sypie pomysłami jak z rękawa. Jeżeli je selekcjonuje – wtedy wygrywa. W Don Giovannim w Warszawskiej Operze Kameralnej nie „przedobrzył”. Mam zastrzeżenia do obecności najwyżej dwóch scen, zwłaszcza do tańca na rurze, który dla mnie jest już przesadą, choć muszę z uznaniem przyznać, że obie tancerki są nadzwyczajnie gibkie.
Mnie się to przedstawienie podoba. Jest ono czymś więcej niż najnowszą premierą w teatrze. To wydarzenie!

Wesele Figara w Warszawskiej Operze Kameralnej

Czarodziejski flet w Warszawskiej Operze Kameralnej

Uprowadzenie z seraju w Warszawskiej Operze Kameralnej

Idomeneo król Krety w Warszawskiej Operze Kameralnej

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl