Daaaaaalí! Scenariusz i reżyseria – Quentin Dupieux.
W obsadzie gwiazdy kina francuskiego.
W Salvadora Dalego wciela się aż pięciu aktorów: Edouard Baer, Jonathan Cohen, Gilles Lellouche, Pio Marmaï, Didier Flamand. W roli dziennikarki – Anaïs Demoustier, w roli szefa ekipy filmowej – Romain Duris.
Twórca filmu, człowiek o surrealistycznej wyobraźni godnej Salvadora Dalego, i tak samo jak on lubiący prowokować, zaznacza, że Daaaaaali! nie jest biografią Dalego, a jedynie próbą uchwycenia osobowości tego jedynego w swoim rodzaju artysty. Pomysł na fabułę jest prosty, i jak to często bywa, prostota okazuje się najlepszym rozwiązaniem.
Drugi równorzędny wątek – to kolacje z udziałem miejscowego duchownego, który raczy Dalego opisami swoich niesamowitych snów, z nadzieją, że wielki Dalí uwieczni je w swoich dziełach.
Quentin Dupieux, uznawany za czołowego surrealistę w kinie XXI wieku nadawał się do zrobienia tego filmu jak mało kto. Gag goni gag, oczywiście, każdy jest z zacięciem purnonsensowym, i to w jak najlepszym wydaniu. Reżyser bawi się gatunkami filmowymi, a widz razem z nim.
Muzyka skomponowana przez Thomasa Bangaltera z duetu muzyki elektronicznej Daft Punk, specjalizującego się w muzyce tanecznej, pasuje do tego filmu jak ulał.
Widzowie, którzy coś niecoś o Dalim wiedzą, dostrzegą w tych odlotowych, przerysowanych scenach ziarno prawdy o tym – czegokolwiek by o nim nie sądzić – wyjątkowym artyście. Jednej z najbardziej rozpoznawalnych „ikon” w galerii artystów XX wieku, że tak się górnolotnie wyrażę.
Jeżeli dobrze rozpoznałam, zdjęcia częściowo kręcono w dwóch miejscach związanych z Dalim, tj. we wnętrzu Zamku Gali w Púbol i w plenerach Port Lligat.
(Razem z Figueres, w którym artysta się urodził i pożegnał ze światem, ww. nazywane są Trójkątem Dalego).
Dupieux jest również producentem muzycznym i didżejem. W środowisku muzycznym funkcjonuje pod pseudonimem Mr. Oizo, co w dosłownym tłumaczeniu z języka francuskiego oznacza ptak. Przymiotnik kolorowy nasuwa się sam.
Przed kilku laty na polskich ekranach można było zobaczyć jego film Deerskin, który mnie zbulwersował, natomiast udaną próbę uchwycenia osobowości Dalego polecam z pełnym przekonaniem.