C’mon C’mon – recenzja. Scenariusz i reżyseria – Mike Mills. Złota Żaba dla operatora Robbiego Ryana i Nagroda Publiczności dla najlepszego filmu na 29. Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage w Toruniu (2021). W rolach głównych: Joaquin Phoenix i Woody Norman (dziecięcy aktor).
Amerykański dziennikarz radiowy, entuzjasta swego zawodu jeździ po dużych miastach USA, by pytać dzieci, jak wyobrażają sobie przyszłość: co chciałyby zapamiętać, a o czym zapomnieć; co je złości; czego się boją; co czyni je szczęśliwymi; jak zmieni się ich miasto itp.
W życiu prywatnym jest bezdzietnym singlem, po świeżym doświadczeniu towarzyszenia wraz z siostrą ich umierającej matce. Ten wątek zostaje zarzucony w scenariuszu, wyjaśnia jednak więź, która mocno połączyła brata z siostrą. Gdy ona musi zająć się chorym poważnie mężem – on tymczasowo przejmuje opiekę na jej 9-letnim synem.
Chłopiec jest wyjątkowo bystry i inteligentny. Trochę nawet rozpuszczony. Większość scen opiera się na dialogach ukazujących, niełatwe na początku, obcowanie wuja z małoletnim siostrzeńcem. Ich rozmowy na przemian bawią i rozczulają. Nerw radiowca sprawia, że mężczyzna nagrywa swoje komentarze do tego, co ich codziennie spotyka. Zastanawia się nad sednem porozumiewania się, trudem rodzicielstwa itp. A że film jest czarno-biały, uwaga widza, bardziej niż by to było w kolorowym, skupia się na słowach i emocjach. Inaczej też jest odbierana muzyka, która momentami uwzniośla narrację. W ścieżce dźwiękowej pojawia się Mozart.
Myślę, że o przyznaniu Złotej Żaby operatorowi C’mon, C’mon mogły zdecydować świetne zdjęcia miast, w tym nocne ujęcia Detroit, Oakland, Los Angeles i Nowego Jorku. Ale największe wręcz nieziemskie wrażenie, przynajmniej na mnie, robi stare drzewo o potężnych konarach, pojawiające się na ekranie pod koniec filmu i nabierające rangi symbolu mądrości.
W trakcie napisów końcowych słychać z offu odpowiedzi amerykańskich uczniów na pytania, które zadawał dziennikarz (są one przetłumaczone na polski w dodatkowych napisach). Zostańcie do całkowitego zgaśnięcia ekranu, bo warto je wszystkie poznać.
W serwisie Filmwebu pojawił się wpis sygnowany nickiem Agatonik: „Gdybyśmy tylko chcieli słuchać dzieci, bylibyśmy lepszymi ludźmi”. Coś jest na rzeczy. Choćby tylko z tego powodu warto zobaczyć C’mon, C’mon.