Casting. Spektakl dyplomowy studentów IV roku aktorstwa w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, którzy wybrali na swoją specjalność aktorstwo dramatyczne.
Reżyseria: Mateusz Atman i Agnieszka Jakimiak. Scenariusz: oboje reżyserzy, którzy są również zawodowymi dramaturgami, wspólnie ze studentami biorącymi udział w przedstawieniu.
Ciekawy pomysł i dobrze zrealizowany. Siedmioro młodych aktorów zgłasza się na casting. Mogą to być równie dobrze studenci aktorstwa kończący uczelnię. Niewykluczone, że adepci warszawskiej Akademii Teatralnej grają w tym przedstawieniu samych siebie. Przynajmniej w pewnej mierze, bowiem przedstawiają się ze sceny swoimi prawdziwymi nazwiskami. Są współautorami scenariusza, a więc zachowują się podczas tego „ubranego” w sztukę teatralną castingu, podobnie jak by to robili podczas prawdziwego naboru do roli. Używają słów z własnego języka itp.
Spektakl zaczyna się już w foyer. Wykonawcy w odlotowych kostiumach zaprojektowanych przez Ninę Sakowską, wychodzą do widzów czekających na wejście do sali teatralnej. Witają się ze znajomymi, którzy przyszli na spektakl. Trudno się zorientować, czy to ich autentyczni znajomi i spontaniczne powitania, czy to założona improwizacja?
Happening trwa jeszcze przez chwilę na widowni i gładko przechodzi w akcję sceniczną. Pod koniec przedstawienia publiczność czeka jeszcze jeden happening. Powiedziałabym, że ten drugi wręcz osacza widzów, których studenci schodząc na widownię sami sobie wybierają. Ciekawi mnie, czy ten fragment przedstawienia jest dla wykonawców równie trudny jak niewątpliwie był dla mojej sąsiadki w rzędzie. Ale sam pomysł podoba mi się. Spektakl dyplomowy daje okazję zaprezentowania się przyszłym aktorom z wielu stron, a tego rodzaju umiejętności też bywają od nich wymagane.
W tym „ubranym” w sztukę teatralną castingu, trzeba powiedzieć najsłynniejszy Szekspirowski monolog – Być, albo nie być… z Hamleta. Niezależnie od zaskakujących – wyłącznie w pozytywnym znaczeniu – interpretacji, za które należą się wszystkim wykonawcom słowa najwyższego uznania, ta słynna fraza nabiera dodatkowego znaczenia. Dla młodego aktora, który nie ma wyrobionego nazwiska, a do tego grona zaliczają się świeżo upieczeni absolwenci uczelni teatralnych, casting jest szansą i nadzieją. A nieotrzymanie roli wiąże się z mniejszą lub większą frustracją. Ale jak się wydaje, pokolenie Z, które reprezentują wykonawcy tego spektaklu traktuje casting jako nieodłączną część swego zawodu. W perspektywie zawsze jest następny casting. A po nim kolejny.
Wszyscy zjednali mnie sobie swoimi odpowiedziami. Będę z ciekawością nadstawiać ucha na wiadomości o ich poczynaniach po dyplomie.
Grafika – Marta Lachowska