Ból i blask – recenzja

Ból i blask – recenzja

Ból i blask to historia Pedra Almodóvara. W filmie są sceny z jego dzieciństwa (w retrospekcjach doskonale zagrał dziecięcy aktor), ale przede wszystkim jest to piękna, po almodóvarowsku zabawna, historia o starzeniu się znanego reżysera. Bez retuszu – szczerość i prawda do bólu.
Antonio Banderas (alter ego Almodóvara na ekranie) stworzył wybitną kreację. Takiego Banderasa jeszcze nie widzieliśmy. Pojawiły się opinie, że to jego życiowa rola. Zasłużenie otrzymał za nią na ostatnim festiwalu w Cannes nagrodę dla najlepszego aktora.

Ból i blask – Antonio Banderas – fot. Manolo Pavón

Ból i blask to ponowne spotkanie Almodóvara z aktorami, których odkrył – z Antonio Banderasem…
Ból i blask – Penélope Cruz – fot. Manolo Pavón

… i z Penélope Cruz. Fot. Manolo Pavón
Fabuła obejmuje kilka, może kilkanaście dni z życia podziwianego na całym świecie hiszpańskiego reżysera, który w filmie nazywa się Salvador Mallo. Poznajemy go, gdy cierpi fizycznie i psychicznie z powodu «PESEL-u». Ma już dość robienia filmów, męczy go zainteresowanie mediów, wykręca się od spotkań z publicznością. Wspominając to, co wydarzało się w jego życiu, cofa się do dzieciństwa, pierwszych fascynacji i namiętności.

Bół i blask plakat
Przywołuje swoje pierwsze zetknięcie z kinem, które wtedy kojarzyło mu się z zapachem jaśminu i … moczu. Uzmysławia nam, co po latach zostaje z intensywnych przeżyć i relacji z ludźmi, zwłaszcza z tymi najbliższymi.
Splot okoliczności i przypadek stykają Salvadora z dawnym partnerem, z którym ostatni raz widział się -dzieści lat temu (w tej roli argentyński aktor Leonardo Sbaraglia). Scena spotkania i pożegnania, przypuszczalnie na zawsze, jest bardzo ludzka.

Ból i blask
– jak to ujął Tadeusz Sobolewski – „otwiera jakąś wspólną przestrzeń, w której znajdujemy się razem z reżyserem”.
Niosące nadzieję zakończenie przywraca chęć do życia (także widzom). Myślę, że to ono wycisnęło łzy canneńskiej publiczności, która wzruszona entuzjastycznie oklaskiwała Almodóvara po pokazie Bólu i blasku.
Arcydzieło – to określenie powtarza się w ustach recenzentów z całego świata. Ja też się pod nim podpisuję.
Na Festiwalu Filmowym w Wenecji (28 sierpnia – 7 września 2019 r.) Almodóvar został uhonorowany Złotym Lwem za całokształt twórczości.

Odbierając nagrodę, odniósł się do swego dzieciństwa i filmu Ból i blask.
„Kiedy miałem kilka lat postanowiłem, że sensem mojego życia będzie opowiadanie historii. Kino zawsze było moim życiem. I nie wyobrażam sobie tego życia bez tworzenia filmów. W Bólu i blasku to właśnie ta potrzeba jest najważniejsza”.

Fot. Manolo Pavón (materiał prasowy Gutek Film)

Ludzki głos (2020), reż. Pedro Almodóvar – recenzja

W pokoju obok (2024), reż. Pedro Almodóvar – recenzja

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl