Bezmiar – recenzja
Bezmiar – recenzja. Scenariusz i reżyseria Emanuele Crialese. Współautorstwo scenariusza Francesca Manieri. W obsadzie Penélope Cruz. Światowa premiera na ubiegłorocznym festiwalu w Wenecji – Biennale Cinema 2022.
W polskich kinach od 14 kwietnia 2023.
Ileż w tym filmie poruszonych tematów! Toksyczne małżeństwo, zdrada małżeńska, przemoc w rodzinie, tradycyjna religijność a New Age, dorastanie, relacje między rodzicami a dziećmi, relacje między rodzeństwem, w którym najstarsze, wchodzące w wiek dojrzewania, urodziło się dziewczynką, a czuje chłopcem.
Wprawdzie queerowość wysuwa się tu na pierwszy plan, nie sposób jednak streścić fabuły tego filmu. Wszystkie historie plączą się, niektóre urywają bez zakończenia. Wątek upokarzanej żony, a zarazem czułej matki granej przez Penélope Cruz, mniej więcej po upływie dwóch trzecich filmu staje się kompletnie niezrozumiały.
Dobra aktorka o statusie międzynarodowej gwiazdy w obsadzie, do tego piękna kobieta, a priori gwarantuje zainteresowanie widzów, ale słaby scenariusz skazuje film na fiasko. W myśl ciągle przypominanej w Hollywood prawdy, mówiącej, że: z wielu bardzo dobrych scenariuszy nakręcono słabe filmy, ale nieznany jest przypadek, w którym ze złego scenariusza powstałby dobry film.
Natłok tematów poniekąd spina tytuł. Oryginalny, włoski tytuł L’immensità w dosłownym tłumaczeniu na polski oznacza to samo. Trzeba przyznać, że tu reżyserowi nie zabrakło inwencji. Przy dobrej woli, można by tę gmatwaninę nici fabularnych wziąć za dobrą monetę.

Penélope Cruz i Vincenzo Amato – włoski aktor i rzeźbiarz – grają w filmie Bezmiar toksyczne małżeństwo

Luana Giulani i Penélope Cruz. Zagrana przez 14-letnią Luanę rola w Bezmiarze jest równorzędna z rolą Cruz w tym filmie
Efektowne jest zakończenie, na wzór lubianego i u nas telewizyjnego programu rozrywkowego
Twoja twarz brzmi znajomo, nb. opartego na hiszpańskim formacie. Piosenkę z repertuaru Dalidy, której słowa nawiązują do uczuć głównych bohaterek najpierw wykonuje Penélope Cruz „zrobiona” na Dalidę, a potem śpiewa ją męski głos (Luigiego Tenco?), a na ekranie widzimy aktorkę grającą nieheteronormatywną latorośl, ucharakteryzowaną na mężczyznę. Sekwencje te zrealizowano, o ile się nie mylę, w scenerii festiwalu w San Remo i w barwach czarno-białych. To się akurat włoskiemu reżyserowi i scenarzyście bardzo udało, ale nie ratuje filmu.
Krótko mówiąc, za porażkę
Bezmiaru odpowiadają scenarzyści. Penélope Cruz i Luana Giulani (mająca zadatki na niezłą aktorkę) wyszły obronną ręką, ale to nie jest film, którym można się chlubić.
Zdjęcia – materiał prasowy dystrybutora/Best Film