Monumentalne dzieła Krzysztofa Pendereckiego uświetniły 90. rocznicę Jego urodzin. W finale V Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Europy Środkowo-Wschodniej Eufonie w największym warszawskim kościele Wszystkich Świętych zostały wykonane obie Jutrznie (25 listopada 2023), a Festiwal Krzysztofa Pendereckiego, organizowany przez Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena, zwieńczyło Credo wykonane następnego dnia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. (Dokładna rocznica urodzin przypada 23 listopada).
Jutrznie
Jutrznia I. Złożenie Chrystusa do grobu i Jutrznia II. Zmartwychwstanie, choć w zamierzeniu kompozytora stanowią integralną całość, ich łączne wykonanie jest nie lada wyzwaniem dla organizatorów koncertów. Nie tylko artystycznym, również logistycznym. Wymagają bowiem ogromnego tzw. aparatu wykonawczego, a co za tym idzie, również odpowiednich rozmiarów miejsca prezentacji. Poprzednie wykonanie obu Jutrzni podczas jednego koncertu odbyło się pół wieku temu!
W moim odczuciu, wykonanie wypadło znakomicie. Oprócz kunsztu wykonawców, dobremu odbiorowi sprzyjał nastrój świątyni. Wprawdzie katolickiej, a nie prawosławnej, ale to miało już drugorzędne znaczenie. Ważniejsze było to, że dzieło sakralne brzmiało w autentycznym miejscu kultu religijnego.
Jeśli chodzi o śpiewaków solistów: Bożena Bujnicka – sopran, Agnieszka Rehlis – mezzosopran, Rafał Bartmiński – tenor, Tomasz Konieczny – baryton, Volodymyr Tyshkov (Wołodymyr Tyszkow) – basso profondo; kibicowałam Rafałowi Bartmińskiemu, który wyznał przed koncertem, że będzie to dla niego najtrudniejsza partia tenorowa, jaką kiedykolwiek wykonywał. Kompozytor napisał bowiem dla tenora tak wysokie dźwięki, że będzie musiał – jak się wyraził – „wejść w buty kota tenora”. Mam nadzieję, że Rafał Bartmiński nie będzie miał mi za złe, że obwieszczam wysiłek, który widziałam na jego twarzy, ale dał radę!
Pięknie brzmiały głosy Tomasza Koniecznego i Volodymyra Tyshkova, podających teksty kapłana i lektora. Według mnie, bardzo dobrze dobrane do tych ról.
Wykonanie poprowadził węgierski dyrygent Zsolt Nagy. Festiwal Eufonie gromadzi bowiem wybitnych artystów wyłącznie z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Credo
Kto był ciekaw (ja byłam w tym gronie), mógł już następnego dnia posłuchać Creda Krzysztofa Pendereckiego. Także monumentalnej kompozycji sakralnej. Do jej wykonania potrzeba też pięciorga śpiewaków solistów, chórów mieszanego i chłopięcego, orkiestry w tradycyjnym składzie i dodatkowego zespołu instrumentów dętych umieszczonego poza estradą.
Credo w sensie religijnym jest wyznaniem wiary, odmawianym lub śpiewanym podczas mszy świętej, zarówno w rycie katolickim, jak i w prawosławnym. Przyjęli je też anglikanie, luteranie i protestanci.
Krzysztof Penderecki został wychowany w wierze katolickiej, ale wzrastał w wielokulturowej, galicyjskiej Dębicy. Mało kto wie, że jego ojciec był wyznania greckokatolickiego, a babka miała ormiańskie korzenie. A trzeba wiedzieć, że Kościół ormiański ma trzy oblicza: apostolskie, katolickie i ewangelickie.
Nie jest tajemnicą, że Credo pisane na zamówienie Festiwalu Bachowskiego w stanie Oregon i Akademii Bachowskiej w Stuttgarcie powstało w duchu ekumenizmu. Penderecki czerpał z tradycji katolickiej, protestanckiej i prawosławnej, co wyraźnie słychać w tym utworze.